Miałam dziś wolne... myślałam, że to będzie fajny dzień!
Niestety aura pokrzyżowała moje plany...
Chciałam coś porobić w domku, jakieś porządki, może coś poprzestawiać, pokombinować...
A tymczasem:
pojechałam tylko z moją DOROSŁĄ! córką zawieźć dokumenty do szkół
(w każdej innej sytuacji nie jestem jej potrzebna, a dziś mama z samochodem była niezbędna!),
potem poczta, zakupy na bazarku
i...
MIAŁAM DOŚĆ ! ! !
Temperatura wysoka (27 st. C), brak wiatru i wszechobecna duchota!
- ciuchy dosłownie przylepiały się do ciała - BLE!
Nie myślałam... dosłownie! Wszystkie czynności wykonywałam automatycznie,
a moje myśli krążyły tylko wokół odrobiny wody - tylko ona mogła przynieść ukojenie...
Tak wyglądałam i tak się czułam:
źródło: internet |
W końcu dotarłam do domu...
Dawno nie cieszyłam się tak na widok łazienki!
I nagle świat stał się piękniejszy ;) woda! woda! woda!
W biegu zrzucałam wilgotne ubrania i...
już nic więcej nie było mi do szczęścia potrzebne!
W końcu poczułam się "zaspokojona"...
Wypiłam dzbanek wody z cytryną i z lodem, posiedziałam przy laptopie,
poodwiedzałam Wasze piękne i inspirujące blogi blogi,
a teraz...
PĘDZĘ DO ŁÓŻKA!
bo tam czeka na mnie mój ukochany...