Domek (choćby najmniejszy) z ogródkiem pozostaje wciąż w sferze marzeń...
Zadowolić się więc muszę mega wielkim ( 1m x 1,5 m ) balkonem.
Ciągle dokupuję nowe roślinki... upycham... przestawiam... wierząc, że się zmieści!?!
Mieścić się - mieści, tyle tylko, że wkrótce nie da się już wyjść "do ogrodu" - jak często docina mi mój D.
Kwitnąca funkia |
Bacopa i żurawka |
Pełna petunia i lobelia |
Mój D. się ze mnie naśmiewa, bo wszyskie miały być karłowate,
a tymczasem...
dwa krzaczory rosną w tak zawrotnym tempie, że... sięgają mi już do pasa!
To nic...
I tak je kocham!
Tak bardzo, że aż nie mogę doczekać się chwili, kiedy wylądują na naszych talerzach ;)
Z lewej "ten prawdziwy-karłowy" a z prawej jego WIELKI brat szykuje się ostro do owocowania... |
Z lewej "maluch"; obok "wielkolud" pokazuje na co go stać.... |
Kolejna dipladenia... |
I moja ukochana... Petunia Much Picasso ( cały balkon zarośnie jak tak dalej będzie zasuwać ) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde pozostawione przez Ciebie słowo...