.
.
.
.
.

czwartek, 30 czerwca 2011

Tajna broń natury....

Zaczęło się niewinnie... Miły, letni dzień...
Krzątałam się po domku, coś tam zrobiłam, gdzieś tam zajrzałam, kogoś podrapałam za uszkiem :)


Za oknem spokój, błogostan, sielanka, kolejny leniwy dzień - można rzec.



Po chwili... coś się zaczyna dziać...
Wiatr, ulewa, grad.
Nie zrobiłam zdjęć, bo ratowałam kwiatki na balkonie.

Burza, jak szybko przyszła - tak szybko się skończyła. Oceniałam właśnie straty w "moim ogrodzie", kiedy moj D, wyszeptał mi do ucha: "podnieś głowę".
Cała złość na burzę za zburzenie takiego błogostanu, za sponiewierane kwiaty, za moje mokre włosy
MINĘŁA w jednej sekundzie!




Prawda, że pięknie... ?

Pozdrawiam,

sobota, 25 czerwca 2011

Nie potrafię się oprzeć...

Jako, że jestem prawdziwą "babą" - mam wiele słabości...
Jestem zakręcona na punkcie pięknych (oczywiście to słowo dla każdego znaczy co innego!) drobiazgów.
Uwielbiam przedmioty stare - "z duszą"... na których ząb czasu wygryzł jakąś historię...
Niestety Mój D. i moja Córa nie podzielają moich fascynacji - są bardziej "nowocześni i praktyczni", bo przecież wszystko musi służyć do czegoś!? a nie po prostu być...
Dlatego też tak trudno mi przemycić coś dla (mojej) duszy... pewnie dlatego też ciągle mi "w duszy gra"

Jednak czasami, nie zważając na nikogo i na nic - POPEŁNIAM SZCZĘŚCIE DLA SIEBIE :)

Porcelana...
Ceramika...
KOCHAM!
A osłonki z motywem korony - zwaliły mnie z nóg!









     

piątek, 24 czerwca 2011

Sielsko - anielsko, czyli... moje balkonowe wariacje

Jestem niestety niespełnioną posiadaczką ogrodu :(
Domek (choćby najmniejszy) z ogródkiem pozostaje wciąż w sferze marzeń...
Zadowolić się więc muszę mega wielkim ( 1m x 1,5 m ) balkonem.
Ciągle dokupuję nowe roślinki... upycham... przestawiam... wierząc, że się zmieści!?!
Mieścić się - mieści, tyle tylko, że wkrótce nie da się już wyjść "do ogrodu" - jak często docina mi mój D.



Kwitnąca funkia

Bacopa i żurawka


Pełna petunia i lobelia
A teraz moja duma... Kiedy na nie patrzę - puszę się jak paw...
Mój D. się ze mnie naśmiewa, bo wszyskie miały być karłowate,
a tymczasem...
dwa krzaczory rosną w tak zawrotnym tempie, że... sięgają mi już do pasa!
To nic...
I tak je kocham!
Tak bardzo, że aż nie mogę doczekać się chwili, kiedy wylądują na naszych talerzach ;)
 
Z lewej "ten prawdziwy-karłowy" a z prawej jego WIELKI brat
szykuje się ostro do owocowania...


Z lewej "maluch"; obok "wielkolud" pokazuje na co go stać....


Kolejna dipladenia...


I moja ukochana... Petunia Much Picasso
( cały balkon zarośnie jak tak dalej będzie zasuwać )
 


Trudne początki...

Coś próbuję... klikam... wciskam... CZUJĘ CHAOS!!!
Muszę poczytać, popodglądać, poćwiczyć...
Mam nadzieję, że opanuję zawiłe tajniki blogowania - tak bardzo bym chciała :)

Kiedy odwiedzam Wasze strony, choć przez kilka minut, czuję się jak w innym świecie... moim świecie...
Pięknie u Was! zazdroszczę Wam talentów, pomysłów, ba! nawet sprawnej ręki w posługiwaniu się aparatem ;)

Mając nadzieję na rychłe "oświecenie"
- co i jak... się tu robi,


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...