.
.
.
.
.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Obcy...

Jak przystało na grzeczną i stateczną "słomianą wdowę" wieczór spędzam
z Wami - drogie bloggowe koleżanki :)
Oglądam, przeglądam, zaglądam, wzdycham, zachwycam się, zazdroszczę niejednokrotnie ;)
Cuda, cuda, cuda piękne u Was , moje miłe!
Pochłonięta bloggowym światem nie dostrzegam prawie nic dokoła mnie,
ale... słuch mam dobry i co chwila dobiega do mnie dziwny odgłos!
raz, drugi, trzeci...
W końcu zaczęłam się rozglądać i... zamarłam!
Nie wiem, czy z zachwytu, czy z przerażenia, czy też z obu przyczyn naraz :)
Na ścianie siedział ON... (może to Ona, ale jako baba wolę ON-ego)

Pędem poleciałam po słoik i drżącymi rekami złapałam gościa,
 jednocześnie uważając, żeby go nie uszkodzić!
Pietra miałam jak cholera, bo gdyby skoczył
- słoik poleciałby w powietrze, potem z hukiem pewnie by się roztrzaskał o ziemie,
a ja... z krzykiem uciekałabym na oślep przed siebie!!!
Ha, ha, ha, ale ze mnie bohaterka


- "malutkiego" 10-centymetrowego świerszcza się boi!



Zdjęcia kiepskie, bo na szybko i ciemno już,
a poza tym zielony gość nie chciał pozować i cały czas łaził....



14 komentarzy:

  1. Twój zielony gość to... pasikonik zielony. Owad nie jest groźny choć z racji rozmiarów i niespodziewanego pojawienia może powodować, że człowiek czuje się nieswojo w obecności takiego gościa. U mnie kiedyś taki wlazł za szafę i tam cykał i trudno go było wyprosić:)
    Pozdrawiam wieczorową porą:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze Kochana, że słyszałaś prawdziwe głosy, które się ujawniły:)
    U nas tez pełno takich On-ych:)
    pozdrowienia,

    OdpowiedzUsuń
  3. O widzę, że nie tylko ja jestem taką "bohaterką". Mieszkamy przy lesie i dość często mamy wizyty niezaproszonych gości. Po ostatniej wizycie szerszenia jak się tylko ściemni zamykam wszystkie okna :).
    pozdrawiam:).

    OdpowiedzUsuń
  4. o tak, mieszkam na wsi i mam te z co i raz wizyty, wiosna zagościła w na szczęście zamykanym kominku matka -szerszeń, gniazda szukała, więc ja "załatwiliśmy" a koniki rozmaite i inne owady mam w takich ilościach łącznie z inna zwierzyna czyli żabami które koty przynoszą - brrrr
    to uodporniłam się na całego ;))
    buźka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry człowiek z Ciebie, uratowałaś "Obcego";) Rzeczywiście ogromny, nawet jak na swój gatunek, nie dziwię się, że mialaś stracha! Pozdrowienia:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też bym się bała, no może nie całkie ale....wole je sluchać niż żeby mi skakały....pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja się boję takich gości choć gości uwielbiam. No ale nie takich chyba jednak.
    Podziwiam za odwagę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja Droga widzę u Ciebie na pasku bocznym info o moim candy, ale zapomniałaś zgłosić swoją chęć udziału w komentarzach u mnie.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przesympatyczny ten OBCY;) Zapewne chcial Ci dotrzymac towarzystwa, aby nie bylo Ci smutno!

    Pozdrowienia dla Ciebie oraz dla szanownego Malzonka!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się boję wszystkiego co lata i skacze, pełza, syczy czyli wszelkich płazów, gadów i owadów a moja córka n\to nawet much he, he. Fajnie opisane to spotkanie 2 stopnia z przystojnym nieznajomym...

    OdpowiedzUsuń
  11. Potrafię sobie wytłumaczyć Twoje odrętwienie-sam nie przepadam gdy mi się taka natura, w domowe pielesze wprasza ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam takiego gościa aż za dobrze, nie odważyłabym się podejśc do niego tak blisko jak Ty :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam się raczej boję takich gości :)) jakieś takie to przerażające dla mnie jest :))

    Pozdrawiam serdecznie

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale fajne fotki! Wygląda całkiem sympatycznie :) Ostatnie zdjęcie portretowe - świetne. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione przez Ciebie słowo...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...